Skip to main content

75% polskich konsumentów chce kupować śledzie z certyfikatem MSC. Czy branża sprosta ich oczekiwaniom?

Śledź to jedna z najpopularniejszych ryb w Polsce, ale wyzwania środowiskowe i opieszałość polityków sprawiają, że ryba ta może zniknąć z naszych stołów. MSC (Marine Stewardship Council) apeluje do polskiej branży rybnej o to, by korzystała z surowca pochodzącego ze zrównoważonych źródeł. W innych krajach, m.in. w Czechach[1] czy w Niemczech, produkty śledziowe z niebieskim certyfikatem MSC stanowią ważną część oferty sklepów spożywczych i są powszechnie dostępne dla konsumentów.

Śledź – symbol polskiej kultury i tradycji kulinarnej

Śledź od wieków zajmuje szczególne miejsce w polskiej kulturze i w kuchni. Pojawia się obowiązkowo na wigilijnym stole, w menu przedświątecznych spotkań „śledzikowych”, w czasie karnawału, Ostatków czy Wielkiego Postu.

Niemal 90% Polaków deklaruje, że jada śledzie, a co dziesiąty twierdzi, że robi to regularnie, przynajmniej raz w tygodniu.[2] Okazuje się, że jest to najczęściej wybierana ryba - odpowiada za ok. 20% spożycia wszystkich ryb i owoców morza w Polsce. Pod tym względem śledź wyprzedził nawet mintaja, który jeszcze do niedawna cieszył się największą popularnością.[3]

Wyzwania dla branży

Przez długi czas śledzie z certyfikatem MSC, gwarantującym, że ryba pochodzi ze stabilnych i dobrze zarządzanych łowisk, były łatwo dostępne dla polskich konsumentów. Jeszcze pięć lat temu amatorzy śledzi mogli wybierać spośród niemal 200  różnych produktów z niebieskim znakiem MSC.[4]

Niestety w wyniku zmian środowiskowych oraz braku odpowiedzialnych decyzji politycznych, certyfikat MSC utraciły ważne dla polskich przetwórców i konsumentów rybołówstwa śledzi na Północno-Wschodnim Atlantyku oraz na Bałtyku. To wpłynęło negatywnie na dostępność certyfikowanych produktów. 

W ciągu ostatnich pięciu lat liczba produktów śledziowych z certyfikatem MSC w polskich sklepach zmniejszyła się o blisko 70%.[5]  Dziś stanowią one zaledwie niecałe 3% całego wolumenu śledzia na rynku.[6]

Czas na zdecydowane działania przetwórców i detalistów

Z analizy MSC wynika, że na potrzeby polskiego rynku w pełni wystarczają zasoby śledzia z certyfikowanych, zrównoważonych źródeł – m.in. Morza Północnego, Zatoki Botnickiej i Ryskiej oraz z Islandii.

Warto wspomnieć, że 11 listopada 2025 roku islandzkie rybołówstwo ISF (Icelandic Sustainable FIsheries)[7] ponownie uzyskało certyfikat MSC, co potwierdza, że jest ono stabilnym źródłem surowca poławianego w sposób zrównoważony, zgodnie z najbardziej surowymi wymogami środowiskowymi. Rybołówstwo to od lat uznawane jest za jeden z najlepszych przykładów skutecznego zarządzania, opartego na doradztwie naukowców.

ISF po raz pierwszy certyfikat MSC uzyskało w 2014 roku i od tego czasu konsekwentnie spełnia rygorystyczne wymogi zrównoważonego rybołówstwa, co w tym roku zaowocowało odnowieniem certyfikatu. Po przełowieniu śledzia islandzkiego w latach 60., które doprowadziło do załamania stada, zakazano połowów i wdrożono kompleksowy plan odbudowy, dzięki czemu populacja tego śledzia się odrodziła.

Wprowadzenie systemu kwot połowowych w 1976 roku, a następnie, trzy lata później, indywidualnych, zbywalnych kwot[8] stworzyło fundament, który do dziś stanowi podstawę islandzkiego systemu zarządzania rybołówstwem. Ponieważ połowy odbywają się tylko w islandzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej, władze mają pełną kontrolę nad zarządzaniem i monitoringiem.

Obecnie połowy tego gatunku w Islandii utrzymują się na stabilnym, zrównoważonym poziomie i  wynoszą średnio około 70 000 ton rocznie. W 2024 roku Islandia wyeksportowała niemal 100 tys. ton śledzia, głównie na rynek polski i litewski.

Mimo to wielu polskich przetwórców wciąż korzysta z surowca pochodzącego z przełowionych lub źle zarządzanych łowisk.

Tymczasem w Niemczech co drugi produkt śledziowy posiada certyfikat MSC, a w Finlandii dwie z trzech największych sieci handlowych – K-group i Lidl – zobowiązały się do oferowania wyłącznie śledzi pochodzących ze zrównoważonych połowów. Takie działania nie tylko mają realny wpływ na przełowione populacje i wspierają odbudowę stad śledzia, ale także ułatwiają konsumentom podejmowanie dobrych dla środowiska decyzji zakupowych. A ponieważ Polska jest jednym z największych konsumentów śledzia w Europie, nasze wybory mają realny wpływ na to, czy ten gatunek przetrwa.

Polscy konsumenci oczekują śledzia z certyfikatem

Ponad połowa polskich konsumentów nie wie, które populacje śledzi poławiane są z troską o ekosystemy morskie, jednak aż 75% Polaków deklaruje, że chętniej sięgnęłoby po produkty śledziowe, mając pewność, że pochodzą one ze zrównoważonych źródeł.[9] Konsumenci deklarują także, że byliby gotowi zapłacić wyższą cenę za śledzia z certyfikatem niezależnej organizacji, takiej jak MSC, który gwarantuje, że ryba została pozyskana w sposób przyjazny dla środowiska, tj., że m.in. połów nie przyczynił się do przełowienia danego stada ryb.[10]

To wyraźny sygnał dla producentów i sieci handlowych: konsumenci chcą wybierać świadomie i są gotowi wspierać odpowiedzialne firmy i zrównoważone rybołówstwo.

Pozytywne zmiany na polskim rynku

Na rosnące oczekiwania konsumentów odpowiadają już firmy najbardziej zaangażowane w rozwój zrównoważonego rynku ryb w Polsce. W ostatnich miesiącach wprowadziły one nowe produkty śledziowe z certyfikatem MSC.

Wśród sieci handlowych zdecydowanym liderem jest Lidl, który oferuje największy wybór certyfikowanych śledzi w markach własnych. Na kolejnych miejscach plasują się Kaufland i ALDI. Jeśli chodzi o przetwórców, produkty śledziowe z niebieskim certyfikatem MSC można znaleźć w ofercie firm Mirko i SEKO.

Aby ułatwić konsumentom dokonywanie świadomego wyboru podczas zakupów, MSC przygotowało specjalną stronę internetową, na której można sprawdzić aktualną listę certyfikowanych produktów śledziowych dostępnych na polskim rynku: www.msc.org/pl/sledz  

Apel MSC do branży i decydentów

Od wielu lat MSC apeluje do rządów państw nadbrzeżnych, poławiających śledzia atlantycko-skandynawskiego, o pilne porozumienie w sprawie ustalenia zrównoważonych limitów połowowych, aby osłabiona populacja tego stada mogła się odbudować.

MSC podkreśla jednak, że odpowiedzialność za przyszłość śledzia spoczywa nie tylko na politykach, ale również na całej branży rybnej – przetwórcach i sieciach handlowych. Przykłady z Niemiec, Holandii, Szwecji, Finlandii i Republiki Czeskiej pokazują, że przy odpowiedniej determinacji firmy są w stanie zmienić źródła zaopatrzenia i konsekwentnie oferować śledzie pochodzące ze zrównoważonych połowów.

Nie możemy bezczynnie czekać na właściwe decyzje rządów, które mogą się nie wydarzyć, tak jak do dziś się nie wydarzyły w przypadku przełowionej makreli atlantyckiej. Branża ma realny wpływ na to, jak wygląda rynek – mówi Marta Kalinowska, Country Manager na Polskę i Europę Centralną w MSC.Przykłady z zagranicy dowodzą, że jeśli jest wola, to zmiana źródeł zaopatrzenia w surowiec jest możliwa. Apelujemy do polskich przetwórców i sieci handlowych o odważne decyzje i współpracę w ramach programu MSC. A do konsumentów - o szukanie znaku MSC na półkach sklepowych.

Wspólne działania branży, decydentów i konsumentów mogą sprawić, że śledź - symbol polskiej tradycji kulinarnej - zachowa swoje miejsce na naszych stołach.

 

[1] https://www.msc.org/docs/default-source/default-document-library/stakeholders/small-pelagic-fish-files/small-pelagics-market-analysis-2025---czechia.pdf

[2] Dane na podstawie badania SW Research, przeprowadzonego metodą CAWI we wrześniu 2025 r. na reprezentatywnej próbie Polek i Polaków (N=1046).

[3] Dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Rynek Ryb nr 35 / 2024

[4] Dane MSC dla brytyjskiego roku finansowego liczonego od kwietnia 2020 r. do marca 2021 r.

[5] Na podstawie danych MSC z deklaracji sprzedażowych producentów: w brytyjskim roku finansowym 2020-21, liczba produktów śledziowych z certyfikatem MSC wyniosła 180, a w roku finansowym 2024-25 było to 56 produktów.

[6] Całkowity wolumen śledzi na polskim rynku wynosi 105 000 ton (Rynek Ryb, nr. 35; dane za rok  2023), wolumen produktów śledziowych z certyfikatem MSC wynosi 2 800 ton (dane MSC za okres od 1 kwietnia 2024 do 31 marca 2025).

[8] Indywidualne kwoty zbywalne to prawa do połowu przypisane konkretnym rybakom lub firmom, które można kupować i sprzedawać – dzięki temu całkowity limit połowów pozostaje pod kontrolą, a zasoby rybne są chronione

[9] Dane na podstawie badania SW Research, przeprowadzonego metodą CAWI w październiku 2025 r. wśród konsumentów śledzi (N=808) – Polek i Polaków powyżej 18 roku życia, którzy w ciągu ostatnich 2 miesięcy kupili produkt śledziowy lub regularnie jedzą śledzie. 

[10] Dane na podstawie badania SW Research. Pytani o cenę, jaką byliby skłonni zapłacić za śledzie bez certyfikatu niezależnej organizacji zaświadczającego o pochodzeniu ryby ze zrównoważonego połowu, badani najczęściej wskazywali kwotę 6zł (22%). 16% respondentów mogłoby przeznaczyć na taki produkt 7 zł, rzadziej niż co piąta osoba (17%) wydałaby 8 zł, a 12% - 9 zł. 10 zł za sumę odpowiednią uważa 15% respondentów, co dziesiąta osoba byłaby skłonna ponieść wyższy koszt.  Za produkt z certyfikatem respondenci w największej części byliby skłonni zapłacić 10 zł (19%), nieco niższy odsetek respondentów (18%) mógłby wydać 9 zł, a 14% uczestników badania za 250 g produktu z certyfikatem zapłaciłoby 8 zł. Cenę na poziomie 7 zł za właściwą uważa 11% badanych, niemal tyle samo osób (12%) wskazało na 6 zł. Opakowanie powinno kosztować mnie niż 6 zł zdaniem 3% badanych, a co czwarta osoba zapłaciłaby ponad 10 zł (9% - 11 zł, 7% - 12 zł, 8% - więcej niż 12 zł).  


Dowiedz się więcej

Co oznacza niebieski znak MSC?

Co oznacza niebieski znak MSC?

Niebieski znak MSC na dzikich rybach i owocach morza, oznacza, że zostały one złowione, w dobry dla środowiska, zrównoważony sposób.

Prawdziwe historie

Prawdziwe historie

Najlepszy sposób, żeby zrozumieć jak działa Program MSC to oddanie głosu osobom, które są w niego zaangażowane.